Piątkowa ryba ogłuszona jednym strzałem!
Zgodnie z przykazaniem, w Wielki Piątek wraz z Michałem, moim 同屋 /tongwu/, wybraliśmy się na jeden posiłek do syta. Decyzja była prosta – ryba. Niedaleko miejsca, gdzie zazwyczaj jemy makaron serwują ryby. Okazało się że nie byle jakie. Wyłowione prosto z akwarium, świeżo zabite, smacznie przyprawione, a obsługa przednia.
Ale właśnie a propos zabijania ryby. Usiedliśmy przy stole, kelner pyta co podać: czy w zupie czy pieczoną. – Pieczoną, jeden 斤 (pół kilo). Po chwili wraca i dopytuje czy aby jeden jin nam wystarczy. Mówi: Cała ryba kosztuje 58 RMB, jeden jin 28. Tu wskazuje na szefa, który właśnie wyłowił rybę. Ryba żwawo rzuca się w sieci. Pytamy ile ta ryba ma jinów. Kelner, bardzo sympatyczny koleś, pyta kierownika. Ten nie mogąc dłużej znieść rzucającej się ryby, natchnął siatką o ścianę akwarium pozostawiając na niej tylko mokry ślad po rybie i ogłuszoną świeżynkę w siatce. Spojrzałem na Michała, razem na kelnera, a ten z lekkim uśmiechem pomieszanym z niepokojem zapewnił nas: 没事儿, 没事儿。Nic się nie stało! Jakby chcąc nas zapewnić, że rybie nic się nie stało, albo że właśnie tak trzeba było zrobić, co wywołało u nas wszystkich śmiech. Kierownik zaraz niczego sobie dorzucił pokazując na palcach: 3 jiny. Ma półtora kilo. Okej, bierzemy tę rybkę. Kilkanaście minut później na stole, nad żarzącymi się węgielkami ląduje świetnie,ostro doprawiona ryba z twardym tofu, ogórkiem, zieleniną i czymś na kształt frytek. Jedzenie pierwsza klasa! Kelner i reszta ekipy co chwilę dopytywali czy smaczne, a na koniec zaprosili nas z resztą obcokrajowców na kolejną rybę. Na pewno się skuszę!
Najnowsze komentarze